wtorek, 29 marca 2016

Od Amira do Maze

- Amir. Broń boże nie Amiros.
Uśmiechnęła się.
- Mazikeen. Maze.
- Dołączyłaś już do watahy?
- Sadzę iż do tej co ty?
Popatrzyłem na nią podejrzliwie.
- Dobra, masz może ochotę na...  - kurczę na co? zapytałem siebie - Na co masz ochote? - zapytałem
Zachichotała.
- Na jazdę konną.
Uśmiechnąłem się. Dobrze, że umiem jeździć i to dobrze.
- To super. Też to lubię.
Zaprowadziłem ją do stajni. Po drodze zmieniliśmy się w ludzi, żeby nie było podejrzeń. Po drodze nie rozmawialiśmy, a jeśli już to były to drobne uwagi typu uważaj, albo cicho bądź itp. Gdy dotarliśmy na miejsce poszedłem do właściciela i poprosiłem o dwóch bliźniaków.
- Co powiesz na wyścig? - zapytałem przyprowadzając do niej dwa identyczne gniade konie - Są takie same żeby było sprawiedliwie.
(Maze? Tyle wena mi dziś dała)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz